Tuż po powrocie ze Szwecji, w zasadzie przeskakując przez płot na Okęciu (no dobra, z błyskawicznym transferem do domu i z powrotem), już siedziałem w W-3 i leciałem focić próby do defilady. Łatwo nie było gdyż smigłowiec wisiał dość daleko od linii przelotu pozostałych maszyn. 500mm ledwo dawało radę ale... dawało! :)