Ponownie w ramach moich obowiązków służbowych wylądowałem na testach. Tym razem wziąłem udział w badaniach sprzętu do desantowania ze śmigłowców w Powidzu. Największe wrażenie zrobiło na mnie desantowanie nad wodą oraz w nocy z NV. Jak można się domyślać, w temacie robienia zdjęć lekko nie było. Śmigłowiec wiszący nad wodą to deszcz w twarz dla fotografa stojącego nawet w sporej odległości. O fotografowaniu nocą przez gogle NV też mowy nie było. No chyba, że komórką. Za to wiszący kilkanaście metrów od mnie Mi-17 pogrążony w totalnych ciemnościach, którego tylko słychać i w ogóle nie widać, pozostanie mi na długo w pamięci.