Co nowego?
To była wyjątkowa pod każdym względem sesja. Sesja, która ukierunkowała moje działania fotolotnicze na kolejne miesiące i lata. Sesja, podczas której nastąpiło sporo dramatycznych zwrotów akcji i problemów wymagających rozwiązania. Gdy pojawiają się problemy i gdy uda się je rozwiązać, to zadowolenie z uzyskanych rezultatów jest o wiele większe. Dlatego paradoksalnie - lubię problemy :)
Zacznijmy jednak od początku. W dniach 6 lipca – 15 września 2021 r. w 22. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Malborku w ramach wzmocnienia programu NATO Baltic Air Policing stacjonował 80-cio osobowy kontyngent Tureckich Sił Powietrznych z czterema wielozadaniowymi samolotami Lockheed Martin F-16C/D Fighting Falcon Block 40 ze 161. Eskadry z Bandırma. Na początku sierpnia 2021 roku w środowisku fotolotniczym gruchnęła wieść, że podobno jest organizowana sesja air-to-air z tureckimi i polskimi samolotami. Próbowałem dowiedzieć się, czy może znalazłem się jakimś cudem na liście szczęśliwców, którzy mieliby wziąć w niej udział. Okazało się że jestem, ale na liście rezerwowej. Tydzień później dostałem wiadomość, że jednak wskakuję na listę zasadniczą, a dosłownie na kilka dni przed sesją dowiedziałem się, że to właśnie ja mam tę sesję zaprojektować i poprowadzić! Z jednej strony bardzo się ucieszyłem, bo wiadomo, że taka sesja to mega sprawa, i że ktoś obdarzył mnie zaufaniem! Z drugiej strony mocno się zestresowałem. To bardzo ważne, odpowiedzialne i do tego międzynarodowe zadanie, więc nie mogłem dać ciała. Stresik był też potęgowany faktem totalnego braku wiedzy na temat sesji. W tamtym czasie nie znałem jeszcze żadnych szczegółów. Zacząłem więc projektować sesję ograniczając ją tylko moją wyobraźnią i jakimś tam doświadczeniem. Na zasadzie, że zaprojektuję wariant maksymalny, z którego o ile będzie taka potrzeba, łatwo będzie odejmować kolejne elementy. Założyłem, że w sesji wezmą udział dwa samoloty tureckie i dwa polskie. Uznałem, że najlepszą strefą do sesji będzie ta nad Półwyspem Helskim. Chciałem wykonać dwa loty. Zaprojektowałem manewry poszczególnych formacji. Wreszcie dostałem dane kontaktowe pilotów z 8. Bazy Lotnictwa Transportowego w Krakowie i z 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku, którzy mieli wziąć udział w sesji. Z każdą następną godziną otrzymywałem więc kolejne informacje, potwierdzenia i zaprzeczenia, które weryfikowały mój wstępny scenariusz. Dwa dni ciężkiej pracy i dwie nieprzespane z powodu setek przemyśleń noce zaowocowały konkretnym planem sesji. Dzień przed sesją odbył się wideo briefing ze wszystkimi pilotami i organizatorami. Dogrywane wcześniej pomysły zostały zaakceptowane i o świcie 26 sierpnia, potężnie naładowany emocjami, pojechałem do Malborka.
Pogoda rano była piękna, ale prognozy na czas sesji najgorsze z możliwych. Wydawało się że wykonanie sesji graniczy z cudem. Tym większy był mój stres. Mimo wszystko działaliśmy zgodnie z planem. Najpierw briefing bezpieczeństwa i współpracy z fotografami. Miło było poznać znajome twarze, a jeszcze milej było wiedzieć, że niektórzy z nich biorą udział w sesji w wyniku nazwijmy to personalnych konsultacji zarówno z Dowództwem Generalnym jak i z natowskim AIR-COM. Briefing briefingiem, ale prognozy pogody nadal nie dawały nam spokoju. Z każdą chwilą rosło napięcie, które rozładowywane było super atmosferą panującą wśród fotografów i też pilotów. Przy kolejnym rzucie okiem na Windy w telefonie podczas briefingu dostałem na WhatsApp zdjęcie od tureckich pilotów, którzy zrobili je sobie przy Charliem i napisali, że już nie muszą nigdzie lecieć, bo już zdjęcia z hesją mają :) Ich poczucie humoru i jednocześnie super pozytywne podejście do sesji minimalnie redukowało mój stres. Po briefingu przyleciała CASA z Krakowa. Przywitałem się z załogą, której dowódca – „Pater” poszedł konsultować prognozy pogody z malborskim meteo.
Mijały kolejne, pełne napięcia chwile. Pogoda robiła się coraz gorsza. Na godzinę przed planowanym startem dostaliśmy wiadomość, że pogoda w Łasku totalnie padła i nasze F-16 nie są w stanie w ogóle wystartować. Wyglądało wszystko bardzo źle. „Pater” wrócił z meteo i stwierdził, że wg meteo nie ma szans na przeprowadzenie sesji, ale jednocześnie zaproponował, żebyśmy mimo tej oceny sytuacji polecieli do strefy i zobaczyli jak wszystko tam wygląda realnie. Mieliśmy w zapasie zarezerwowane jeszcze inne strefy w północnej Polsce, więc jakby nie było warunków nad Półwyspem Helskim, to moglibyśmy sprawdzić jak sytuacja wygląda w innych miejscach. Zapytaliśmy tureckich pilotów czy pasuje im taki wariant, że my lecimy, dajemy im znać jak i gdzie wygląda sytuacja i oni dołączą? W odpowiedzi usłyszeliśmy, że oni są na wszystko na tak i że w ogóle to już siedzą w samolotach gotowi na nasz znak-sygnał! :)
No to lecimy! Po trasie do strefy rzeczywiście warunki nie były najlepsze, ale nad samą Zatoką Gdańską nie było już tak źle. My siedząc na rampie za dużo nie widzieliśmy, ale po chwili usłyszałem w słuchawkach ocenę „Patera”, że jest ok i że tureckie F-16 wystartowały do sesji z Malborka! Emocje sięgały zenitu! Czas otworzyć rampę! To za każdym razem jest ten genialny moment, w którym z każdą sekundą opuszczania się rampy rozpościera się przed oczyma coraz większy obraz tej cudownej, trójwymiarowej sceny, na której przecież zaraz pojawią się nasi główni aktorzy. Tego obrazu, tej przestrzeni, nie da się porównać z niczym innym. Do tego ten demoniczny huk pędzącego wokół powietrza. Wszystko jak w potężnym teatrze, w którym jakiś mistrz, specjalnie dla nas stworzył wyjątkową scenografię. W dole piękny jak zawsze Półwysep Helski z oblewającym go falami morzem, a po bokach wyjątkowo ukształtowane, pocięte i bajecznie poprzeplatane słonecznymi promieniami chmury! Lepszego tła do sesji wyobrazić sobie nie sposób!
Czas zachwycania się warunkami pogodowymi dobiegł końca z chwilą pojawienia się naszych modelek. Zaczęła się ciężka praca. Wszystko co zostało ustalone podczas briefingów należało teraz wprowadzić w życie komunikując się z pilotami zarówno naszej CASY jak i tureckich F-16. Niestety łatwo nie było. Lecieliśmy stosunkowo szybko, a wywołany prędkością huk sprawiał, że ledwie słyszałem komunikację w moich słuchawkach. Na początku był dramat. Po pewnym czasie zorientowałem się, że może ja nie słyszę lub słabo słyszę co mówią do mnie piloci, ale oni mnie słyszą, gdyż sprawnie wykonują moje polecenia. Po tym pierwszym komunikacyjnym problemie przyszedł czas na zwyczajowe dla mnie w takich sytuacjach rozkoszowanie się swoją robotą. To przemyślenie, że chłopak pochodzący z polskiej wsi siedzi w otwartej rampie potężnego wojskowego samolotu transportowego i podaje komendy dwóm tureckim myśliwcom. I to nie byle jakim! F-16 z numerem 91-0008 zestrzelił w marcu 2014 roku syryjskiego MiGa-23.
Jako ciekawostkę dodam, że również w 2021 roku odbyłem sesję air-to-air z amerykańskim samolotem F-15C z numerem 86-159, który miał na koncie zestrzelenie samolotu MiG-29.
Z każdą chwilą warunki pogodowe się poprawiały. Chwilami scenografia w naszym teatrze była tak piękna, że aż nierealna. Cudowne kolory płycizn Zatoki Gdańskiej, w które próbowałem wcisnąć nasze modelki w ciasnych zakrętach z formacją wewnątrz zakrętu, czy bajeczne chmury będące tłem w zakrętach z formacją na zewnątrz. Żeby osiągnąć zamierzony efekt, niejednokrotnie musieliśmy robić bardzo ciasne zakręty aż do 60 stopni przechylenia, co bardzo zadziwiało tureckich pilotów. Zachwycało ich też piękno naszego wybrzeża. Byłem zdziwiony, gdyż przecież Turcja ma naprawdę cudowną linię brzegową i wydawałoby się, że niewiele widoków może ich jeszcze zachwycić, a tu proszę! :) W ogóle tureccy piloci też bajecznie latali. Widać było, że latanie sprawia im wielką frajdę. To się od razu wyczuwa podczas prowadzenia sesji, czy pilot jest doświadczony w lataniu w formacji i ma „nabitą rękę” czy robi tylko wszystko by sesję „odfajkować” po najmniejszej linii oporu. Turcy wykonywali wszystkie polecenia szybko, sprawnie i dokładnie. Zarówno w formacjach, w locie po prostej jak i w zakrętach. Wspaniale było obserwować ich podczas rozejść. Tu najlepiej urzeczywistniało się powiedzenie pilotów, że do F-16 się nie wsiada, tylko F-16 się zakłada. Ta ich wolność 3D! O kunszcie pilotów naszych, polskich „Kasiek” to już nawet nie wspominam. Doświadczenie z tylu sesji air-to-air, które choćby w ostatnich latach razem odbyliśmy sprawiło, że chyba nie ma lepszych wojskowych pilotów pod tym względem na świecie, a przecież w kilku krajach zdarzało mi się latać i mam jakieś porównanie. :)
Robisz sobie zdjęcia air-to-air lecącemu za rampą F-16. Patrzysz w wizjer nie zdając sobie sprawy, co tak naprawdę dzieje przed tobą. Kadrujesz, zmniejszasz ogniskową, spoglądasz na parametry aparatu, zmniejszasz dalej ogniskową, widzisz uśmiechającego się do ciebie pilota i niebywałe tło składające się z rewelacyjnych chmur oraz zielono-błękitnej laguny Zatoki Gdańskiej. Spostrzegasz też jednak, że rakiety na końcach skrzydeł i podwieszane pod skrzydłami zbiorniki paliwa nierealnie rozchodzą się na boki, a do twoich uszu poza pięknym dźwiękiem pracującego silnika dochodzi szum wciąganych do niego ton powietrza. Odrywasz oko od wizjera i zamiast małej sylwetki samolotu widzianej jeszcze przed chwilą w wizjerze aparatu, widzisz przed sobą potężną maszynę, której rurka Pitota niemal dotyka twojego buta! BACK OFF! BACK OFF! To jedyne co w tym momencie możesz krzyknąć przez radio! F-16 majestatycznie oddala się od rampy...
Tak było! Serdar (lider tureckiej formacji) do dziś się ze mnie śmieje, że dlaczego podałem mu komendę back off? Chciał przecież podlecieć jeszcze bliżej! Taki samolot dosłownie na wyciągnięcie ręki to wspaniały widok i wrażenie nie do porównania z niczym innym, ale wiadomo, że jeżeli modelki są tak blisko, to praktycznie zdjęcia mogą robić jedynie fotografowie siedzący w pierwszym rzędzie. Na chwilkę można, ale na chwilkę tylko.
Czas sesji powoli dobiegał końca. Zamknięcie rampy to jak opuszczenie kurtyny w teatrze. Koniec pięknych widoków, koniec wbrew pozorom dość wymagającej pracy, w której samo fotografowanie jest gdzieś na końcu łańcucha zadań, za to uruchomienie lawiny przemyśleń czy wszystko zrobiłem ok? Czy można było z tej sesji wycisnąć więcej? Po zamknięciu rampy leżysz na plecach na podłodze i mimo, że były to „tylko” niecałe dwie godziny fotografowania w pozycji siedząc (nomen omen) „po turecku” – nie masz totalnie siły na nic innego poza myśleniem. Nogi, plecy, ręce jak po potężnie wymagającym treningu. Dobrze, że tym razem było stosunkowo ciepło, bo z reguły po sesji na dużej wysokości dochodzi jeszcze totalne przemarznięcie. Niejednokrotnie loadmaster musi nas podnosić ze swoich miejsc, bo po dwóch godzinach na dwudziestostopniowym (i więcej) mrozie, nogi odmawiają posłuszeństwa. Leżysz na plecach i widzisz twarze, a w zasadzie tylko oczy fotografów. Jeżeli znajdziesz w nich iskrę uśmiechu i jeszcze podniesiony ku górze kciuk, to znaczy, że dobrze wykonałeś swoją robotę! O tym, że CASA podchodzi do lądowania wiesz tylko po odczuwanych przeciążeniach pojawiających się podczas wykonywania kolejnych manewrów. Dotknięcie kołami pasa startowego, hamowanie, kołowanie na płaszczyznę przygotowania samolotów i… mamy to! A przecież mieliśmy nie mieć NIC! :) Pozostał tylko niedosyt, że nie udało się zrobić wspólnej sesji polsko-tureckiej, ale przecież czas wymyślono po to, żeby nie robić wszystkiego od razu. :)
Po zakończeniu sesji, a zwłaszcza takiej udanej jak ta, przychodzi czas na serię podziękowań. Sesja to zdecydowanie praca zespołowa i od tak wielu osób zależy jej powodzenie. Najpierw, jeszcze na rampie, podziękowałem fotografom, za wspólne focenie, zbierając oczywiście wszystkie uwagi na gorąco. Potem „Sławkowi” – naszemu loadmasterowi za zaopiekowanie się nami i pozostałej załodze CASY („Paterowi”, „Babie” i „Ewce”) za super bezpieczny lot. Z CASY na płaszczyznę, gdzie zrobiliśmy sobie grupowe zdjęcie.
Tam też schodził się cały turecki kontyngent celem również zrobienia wspólnego zdjęcia. Przyszli też nasi piloci, którzy brali udział w sesji. Wreszcie się zobaczyliśmy i usłyszeliśmy na żywo! Wspaniały moment! :) Oczywiście wzajemnie dziękowaliśmy sobie za robotę, jaką udało nam się wspólnie zrobić i na gorąco wymieniliśmy się uwagami. Byli pod ogromnym wrażeniem całej sesji.
Po grupowym zdjęciu przyszedł czas na podziękowania dowództwu i wszystkim zaangażowanym z ramienia 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku za super (jak zwykle) gościnę. Zostaliśmy przy okazji wszyscy zaproszeni na kolację, którą przygotowali dla nas tureccy kucharze. Oczywiście z ich narodowymi potrawami.
Obolały, ale mega szczęśliwy wsiadłem do samochodu w trasę do domu. Teraz wreszcie czas na telefony z meldunkami o szczęśliwym i bezpiecznym wykonaniu zadania do osób, które dały mi szansę poprowadzić tę sesję z takich instytucji jak natowskie Air Command i oczywiście z naszych Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych i Centrum Operacyjnego Ministra Obrony Narodowej. Czas na (wreszcie) spust emocji, darcie ryja z radości i podziękowania dla bogów fotoloto!
A w domku po przyjeździe? Tradycyjny Drink Zwycięstwa! :)
>>> GALERIA ZDJĘĆ Z SESJI <<<
FILM Z SESJI zmontowany przez Piotra Gubernata