To, że to były piękne chwile to żadna nowość nad Biebrzą. Tam ZAWSZE są piękne chwile, wyjątkowe klimaty i… ta niesamowita atmosfera rodem z Jurasic Parku! Niby normalne pola, niby normalne lasy, niby normalna woda a raz po raz zaskakuje nas pojawieniem się jakiegoś zwierzaka. To nad Biebrzą zawsze mam wrażenie, że jestem intruzem, że nie wolno mi się mieszać w nieswoje, sprawy zwierząt. To tu czasem się łapię na tym, że podglądam czyjeś życie. Podglądam, i przeżywam, i jestem pod ogromnym wrażeniem, i… staram się jak najmniej przeszkadzać! W marcu byłem nad Biebrzą dwa razy w odstępie 3 dni! 3 dni a zdjęcia jakby z dwóch różnych pór roku! W weekend sypnęło śniegiem, a w środowe popołudnie była cudowna słoneczno-wiosenna pogoda. Kolejny dowód na to, że przedwiośnie kochać trzeba za jego obłęd pogodowy. Moja ukochana grobla w niedzielę pokryta była potężnymi płatami lodu, po których w środę nie było śladu! Co działo się w tym czasie w dorzeczu Biebrzy i okolic? Ano dokładnie to samo co zawsze o tej porze roku czyli… maksimum przelotów gęsi! To niesamowite jakie ilości tych pięknych ptakulców w tym roku postanowiły sobie zrobić popas właśnie w tych okolicach. Były takie chwile, że niebo było rzeczywiście czarne! Stada ok. 10-cio tysięczne to już chyba norma na łąkach pod Wizną. Wysoki brzeg Biebrzy też wypełniony po brzegi. Niestety też sporo fotografów, a ich działalność można było już z daleka obserwować po kolejnych startach kolejnych stad ale… co tam :) Nic dziwnego, że każdy chce uwiecznić tak piękne zjawisko naszej natury. Oczywiście poza gęśmi (gęsiami?) były też łosie, lisy, sarny, bobry, żurawie, sójki… Było cudownie :)