hesja Air-Art Photography

10 WRZ 2011

GÓRA ŻAR 2011

I Zlot Lotniczy SPFL AIR-ACTION

W dniach 9-11 września na górze Żar odbył się Jesienny Zlot Lotniczy SPFL „Tylko dla Orłów”. Celem wypadu było oderwanie się członków Air-Action od ziemi i możliwość zobaczenia (przyfocenia?) świata z innej perspektywy. To była niesamowita przygoda dla wszystkich uczestników. Głównymi sprawcami owej niesamowitości byli Jerzy Makula oraz Wojtek Krupa z Piotrem Haberlandem z grupy akrobacyjnej „Żelazny”. Już sam fakt, że postanowili odwiedzić nasz Zlot było dla nas niesamowitą nobilitacją. Gdy okazało się, że nie tylko nas odwiedzą ale mają zamiar latać z nami i dla nas to już doznaliśmy pełni szczęścia.
Sobotni poranek rozpoczął się od lotów z Panem Jurkiem na jego wyczynowym szybowcu. Wszyscy chętni mogli przetrenować pierwszą kabinę FOXa mając wielokrotnego mistrza świata w drugiej. Reszta skupiła się na uwiecznianiu przelotów kolejnych śmiałków na matrycach. Po przeleceniu pierwszej partii chętnych, nad Żarem zagrały silniki Zlina i Extry. W górę poszli Żelaźni po wcześniejszych ustaleniach gdzie i w jaki sposób będą/mają latać. Przypominało to sesję fotograficzną z pięknymi modelkami, które raz po raz wdzięczyły się przed naszymi obiektywami. Było niesamowicie! Po raz pierwszy mieliśmy Żelaznych na wyciągnięcie ręki i… tylko dla siebie :)
Wieczorkiem spotkaliśmy się wszyscy przy grillu w takiej sympatycznej przyhotelowej „imprezowni”. Tam po części oficjalnej, po wsunięciu kiełbasek i faszerowanych indyków, przystąpiliśmy do „obchodów” urodzin Mai. Maluszek był trochę pod wrażeniem, bo nieczęsto się zdarza, by na urodzinach siedmiolatki były same starszaki a w tym najlepsi polscy piloci!!! :) Pewnie teraz ona tego za bardzo nie ogarnia ale zapewne w przyszłości będzie miała o czym opowiadać. Było supernowo – taki deczko kinderbal się chwilowo zrobił z czapeczkami, tortem, prezentami, szampanem i… 100 lat! :)
Niedzielny poranek przeżyłem masakrycznie. Nie wiem co, ale coś mi konkretnie zaszkodziło :( Do tego stopnia, że zamiast latać z Makulą nad Żarem to latałem nie napiszę z czym – nad kibelkiem. Blady jak ściana ledwo ogarniałem krążenie Ziemi wokół własnej osi a tu przecież przed nami główna atrakcja wypadu, mój urodzinowy prezent dla Majeczki – przelot samolotem Cessna 182 nad Zakopane i z powrotem! To było pierwsze oderwanie Mai od ziemi i nie da się ukryć byliśmy wszyscy dość tym faktem przejęci. Maja nie wiedziała czego się obawiać i widać było, że była nieźle podekscytowana. Ja bałem się czy dam radę z moją dzisiejszą wymiotno-żołądkową przypadłością. Pogoda była upalna a atmosfera na Żarze wyjątkowo piknikowa. Ekipa z SPFL trenowała już szybowce a my czekaliśmy na naszą Air Force One. W końcu przyleciała – jak nie lubię takiego szmacianego lotnictwa tak nasz samolot zrobił na mnie ogromne wrażenie! Nie dość że piękniutki z zewnątrz to w środku potężnie naszpikowany elektroniką i… bardzo luksusowo wykończony. Zasiedliśmy w kabinie z Mają i herminką by już po chwili podziwiać piękną okolicę z góry. Lot tym samolotem to naprawdę super sprawa. Najbardziej zaszokowały mnie wielkie dwa wyświetlacze i… autopilot :) Po chwili fascynacji lotem i maszyną zrobiło się trochę monotonnie. Jednak do Zakopanego jest kawałek drogi a każda sekunda lotu dość konkretnie kosztowała. Zacząłem troszeczkę żałować, że nie zażyczyłem sobie jedynie lotu w pięknej okolicy Żaru. Byłoby krócej, taniej, mniej męcząco i chyba ciekawiej. Dolecieliśmy do Zakopca i trzeba przyznać, że z powietrza to miasto zrobiło na mnie bardzo ciekawe wrażenie. Maja dostrzegła swoją ulubioną skocznię, lecieliśmy tuż przy Giewoncie. Zakręt nad Gubałówką i wracamy nad Żar. W drodze powrotnej wzmógł się wiaterek i Cessną zaczęło mocniej rzucać. Majeczce zrobiło się trochę słabo. Mi było od początku ale nie mogłem się do tego przyznać :) Asia znalazła rewelacyjny sposób jak pomóc Mai. Przytrzymała jej głowę, zmniejszając przez to jej kołysanie pod wpływem przeciążeń. W efekcie Maja zamiast zwymiotować na ekskluzywne wnętrza naszego Air Force One – po prostu zasnęła! :) Samo lądowanie na Żarze było takie jak położenie tego wyjątkowego lotniska czyli - rewelacyjne. Bardzo mi się podobało. Mam nadzieję, że ten lot pozostanie Mai na długo w pamięci. Jestem spokojny o jej zachowanie na pokładzie jakiegoś pasażera. Skoro tu dała radę, to w Benku czy Arbuzie nawet nie odczuje, że leci :)

 


Tło:

zamknij

© 2025 Sławek hesja Krajniewski

Polityka prywatności

Wykonanie: Onepix. | DRE STUDIO