Tekściwo
Mamy już 2010 rok więc jest to najlepszy czas na podsumowanie mojego fotograficznego 2009 roku (jak to mówią: dwa-dziewiątego). Był to rok, w którym w mojej fotografii działo się naprawdę bardzo dużo. W tym minionym roku jechała ona wieloma osobnymi torami, które non stop się przecinały, łączyły, rozjeżdżały. Torami, które były dla mnie bardzo ważne i starałem się żadnego z nich nie zaniedbać. Postaram się teraz podsumować w telegraficznym skrócie najważniejsze z nich. (Pogrubienia czcionki to odnośniki do zdjęć opisywanego tematu lub po prostu wyróżnienie :)
www.imfoto.pl Dla tego toru rok 2009 nie był najlepszy. Ilość przedsięwzięć jakie z początkiem roku zarzuciłem na barki sklepu sprawiła, że dział się tam istny dramat związany z ilością miejsca a w zasadzie z jego brakiem. Chciałem za wszelką cenę wyjść z malutkiej Deotymy do jakiegoś większego lokalu, bo imfoto po prostu już się tam nie mieściło. Udało się znaleźć lokal w bardzo dobrej lokalizacji za naprawdę rozsądne pieniądze. To pociągnęło za sobą szybką decyzję o przeprowadzce oraz wszystkim tym, z czym ona była powiązana. Kosztowało nas to trochę zachodu i pieniędzy ale udało się szybko i sprawnie przeprowadzić. Opuszczając Deotymy nie wiedzieliśmy, że opuszczamy magiczne miejsce. Tak naprawdę to po przeprowadzce wpadliśmy od razu w szpony kryzysu. Ilość zamówień spadała dramatycznie a do tego totalnie zwariowały ceny. Paradoksalnie zmiany tych cen trochę nam pomogły przetrwać ów trudny czas bo pohandlowaliśmy trochę z zagranicą. Nie na wielką skalę ale zawsze na tyle by nie zamykać sklepu. Handelek z Europą też nie trwał długo i wpadliśmy w pułapkę polegającą na wielkich kosztach przy małych zarobkach. Co ciekawe, obrót był naprawdę wysoki... Niestety marże żałosne. Pod koniec roku trochę się ruszyło i z optymizmem spojrzeliśmy na kolejne miesiące. Rok 2009 nauczył nas jednak tego, że poza sklepem fotograficznym trzeba intensywniej pomyśleć o rozwoju finansowej drugiej (trzeciej? czwartej?...?) nogi :) To jest plan na początek 2010 roku.
Drugi tor niósł na sobie potężny i bardzo szybko jadący pociąg czyli NKP Poświeciłem się bardzo dla rozwoju tego Stowarzyszenia. Było to dla mnie bardzo ważne. Chciałem udowodnić sobie a może też i innym, że przy sporej ilości chęci i pracy, można zrobić coś naprawdę wielkiego. Nie znałem niuansów działania tego typu organizacji ale chciałem zrobić i robiłem bardzo dużo. Pewnie czasem też w tym działaniu popełniałem jakieś błędy. Nie popełnia ich na pewno ten, kto nic nie robi. Przedsięwzięć było co nie miara. Z tych większych wymienić można potężną wystawę Ptaki Polskie, Magazyn NKP, sprzedaż produktów NKP czy choćby plener lotniczy w Mińsku Mazowieckim :) Szybko też zorientowałem się, że niestety nie wszyscy oddają się sprawie z podobną do mojej determinacją. Nie otrzymując wsparcia w sprawach organizacyjnych od niektórych kolegów z zarządu, bardzo często robiłem rzeczy, które wychodziły poza moje obowiązki. Dokładałem finansowo do tego działania dość znacznie. Nie spodziewałem się za to jakichś nie wiadomo jakich laurów. Było za to bardzo miło odbierać wyrazy wdzięczności od klubowiczów. Ta pozytywna energia dawała mi siły do dalszych działań. Niestety atak przyszedł ze strony, której się najmniej spodziewałem. Przyszedł ze strony mojego zastępcy ? człowieka, któremu w pełni ufałem i którego sam zaprosiłem do NKP i do zarządu. W pewnym momencie zaczął szeroko zakrojoną akcje zniesławiania mnie wśród członków NKP i nie tylko. Mimo szeregu wyjaśnień, oświadczeń, tłumaczeń ? tkwił na swoim stanowisku niezmiennie. Dostawałem po głowie za to wszystko co robiłem dla Klubu. Nie ważne było co dla NKP osiągnąłem przez takie działanie. W tym samym czasie juz prawie wszystkie obowiązki zarządu były na mojej głowie (poza płatnościami i sprawami Wystawy bo Goldie i MarS zawsze dawali radę). Gdy do tego wszystkiego doszły problemy finansowe związane z kryzysem w imfoto to działanie w zarządzie NKP stało się istnym dramatem. Musiałem poświęcać na Klub bardzo dużo czasu podczas gdy wiedziałem, że potrzebuję tego czasu na innym froncie. NKP było dla mnie zawsze przyjemnością. Teraz przestało nią być. Nie widziałem innego wyjścia jak rezygnacja ze stanowiska Prezesa NKP. Moja rezygnacja pociągnęła za sobą rezygnacje pozostałych członków zarządu. Ku mojemu zdziwieniu również rezygnację osoby, przez którą de facto to nasze odejście nastąpiło. Myślałem, że ktoś kto tak dobitnie prowadził akcję wskazującą masę (domniemanych) nieprawidłowości w moim działaniu i ma choć odrobinę honoru, to po mojej rezygnacji sam zostanie prezesem pokazując wszystkim jak należy piastować tę funkcję. Taka odpowiedzialność za swoje słowa, które wprowadziłby w czyn byłaby wg mnie dobrym i honorowym posunięciem. Tak się jednak nie stało. Widać mój kolega miał trochę inny cel i pewnie go osiągnął. Każdy może z tego wyciągnąć swoje wnioski. Ja je mam na pewno. Ale nie chce już drążyć tego tematu. Za dużo krwi napsuł, nie tylko mi. Cała ta sprawa w NKP była świetnym papierkiem lakmusowym w temacie moich przyjaźni. W niektórych przypadkach udowodniła, że mam prawdziwych przyjaciół a przyjaźń została jeszcze bardziej ugruntowana, w innych a szczególnie w jednym (przykre jest to dla mnie) sprawiła, że straciłem osobę, którą uważałem za naprawdę dobrego przyjaciela. Tak skończyła się moja przygoda z tworzeniem i zarządzaniem NKP. Teraz jestem sobie w Stowarzyszeniu ot zwykłym członkiem, jest nowy zarząd a słuch o mnie zaginął :) Może to i dobrze ? bo dla wielu będąc na świeczniku byłem kolcem w ich oku. Pewnie to był jeden z powodów ataku na mnie... Nie ważne. To już przeszłość.
Trzeci tor to FOTOGRAFIA LOTNICZA. No tu się dopiero działo w 2009 roku! Sezon zapowiadał się bardzo bogato mimo panoszącego się wszędzie kryzysu. To jednak co się wydarzyło, przekroczyło moje oczekiwania. Działalność w temacie fotografii lotniczej muszę podzielić na trzy bardzo ważne gałęzie. Pokazy lotnicze, wizyty w bazach oraz... lans! A jakże :)
Pokazy lotnicze. Ich ilość była naprawdę spora. Sezon jak co roku rozpocząłem Góraszką, a następnie fociłem na AirPower w Zeltweg, MPL w Krakowie, Air Tattoo w Fairford, MAKS w Moskwie, Air Show w Radomiu, Nato Days w Ostrawie i tradycyjnie na koniec w Axalp w Szwajcarii. Osiem dużych imprez a z każdej masa zdjęć. Zebrałem wszędzie bogaty materiał i jestem z niego zadowolony. Mogłem jednak być o wiele bardziej zadowolony gdyby nie szereg negatywnych wydarzeń, które niestety miały miejsce prawie przy każdej z większych imprez. Najbardziej smutnym i szokującym wydarzeniem była katastrofa Su-27 podczas radomskiego Air Show, w której prawie na naszych oczach zginęło dwóch białoruskich pilotów. Ten wypadek spowodował przerwanie radomskich pokazów w momencie, gdy właściwie miały się na dobre zacząć. Śmierć zebrała również swoje żniwo podczas treningów przed moskiewskim MAKSem. Zginął dowódca grupy Russkije Witiazi ? Igor Tkaczenko. W wyniku tej katastrofy Russkije Witiazi straciły trzy maszyny Su-27 i ze zrozumiałych zarówno ludzkich jak i technicznych względów nie wzięły udziału w pokazach. Płonący samolot oraz złowrogi dym widziałem również zaraz po zakończeniu MPL w Krakowie. Dwie osoby zginęły w katastrofie odlatującej po pokazach Cesny. Plany krzyżowała też pogoda... A to potężna termika w Góraszce, częściowo na Airpower, w Moskwie, w Ostrawie i w Axalp. A to potężne ulewy na Air Tattoo w Fairford czy podczas Air Show w Radomiu. Czy choćby koszmarne, nisko wiszące szare chmury w Moskwie nie dające szans na wysoki pilotaż zespołom akrobacyjnym. Jak nie tragiczne katastrofy czy pogoda to organizatorzy dawali ciała... Na Air Tattoo nie przyleciał (choć miał) F-22. Sheik na AirPower kręcił w niedzielę akrobację w czasie gdy my dojeżdżaliśmy na lotnisko (miał to robić po południu). W Moskwie miały latać Su-24 a Su-30MKI oraz MiG-29 OVT miały mieć różowe gęste dymy (jak mają na wszystkich imprezach) i... też nici. Mimo wszystko, dzięki sporej ilości wypadów a przez to dużej ilości zdjęć ? sezon pokazów lotniczych 2009 uznaję za udany. Może nie bardzo udany, ale udany na pewno :)
Wizyty w Bazach lotniczych. Pod tym względem rok 2009 był przełomowy. Udało mi się nawiązać dobry kontakt z Dowództwem Sił Powietrznych a głównie z Rzecznikiem prasowym DSP. Dzięki jego poparciu rozpocząłem współpracę z kilkoma bazami lotniczymi. Najowocniej przebiegała ona w Mińsku Mazowieckim. Kilkakrotnie odwiedzałem tą jednostkę oczywiście z ekipą i udało się z Mińska przytargać spory materiał zdjęciowy. Ciekawa była wizyta w Świdwinie. Tam, zupełnie inaczej niż w Mińsku, zostaliśmy przyjęci oficjalnie. Mimo to było bardzo sympatycznie a kapitalna fotograficznie pogoda dopełniła szczęścia. Mam bardzo dobry kontakt z rzecznikiem ze Świdwina co karze sądzić, że już niebawem będzie się i tam działo dużo więcej :) Pod koniec roku zupełnym przypadkiem rozpocząłem współpracę z Łaskiem. Sprawy zostały wyprowadzone na bardzo obiecującą prostą. Szykuje się kapitalny rok na polskich lotniskach! Drzwi są pootwierane. Teraz jedyny kłopot w tym, żeby starczyło urlopu w roku dwa dziesiątym :)
Lans... Tak to niestety zostało nazwane przez niektórych życzliwych. Chodzi o nic innego jak to, że moja fotografia została zauważona. Zauważona dokładnie tak jak chciałem ? bez mojego osobistego wynoszenia się na ołtarze a poprzez zaproszenia z zewnątrz. To bardzo przyjemne słyszeć tyle ciepłych słów od szerokiej rzeszy przyjaciół, znajomych ale też często od zupełnie nieznanych mi osób. Było tego trochę w tym roku. Zaczęło się od wydania kalendarza lotniczego imfoto.pl, który cieszył się taką popularnością, że cały nakład sprzedał się w miesiąc. Później powstała moja galeria na stronie internetowej Nikon Pro. Za tym poszło nagranie filmu dla Nikona na terenie bazy w Mińsku Mazowieckim. Równocześnie dostałem możliwość zrobienia swojej wystawy fotograficznej w BCK art.bem. MPL Kraków bardzo chciał moje zdjęcie na banery reklamujące pokazy w całym kraju. Dzięki temu na pokazach w Krakowie miałem status Organizatora z możliwością wejścia wszędzie ? nawet na pas startowy! :) Polskie Orły zaprosiły mnie na drugą stronę lotniska do focenia podczas Góraszki ale też mają moje zdjęcia na każde zawołanie co podobno bardzo sobie cenią. Mój artykuł o fotografii lotniczej został wydrukowany w Digital Foto Video... Pod koniec roku stałą współpracę zaproponowała mi Lotnicza Polska. No działo się, działo w temacie lansu :) W 2010 roku nie zamierzam spowalniać tego trendu a wręcz przeciwnie. To dopiero będzie rok! :)
Ptaki Polskie. No tak... Od dawna fascynowała mnie ta dziedzina fotografii. Nie da się ukryć, że w dwa dziewiątym roku padła kumulacja bodźców skłaniających mnie do tego, bym cokolwiek w tej kwestii zaczął działać. Największym była oczywiście zanabyta nikkorowska 500-tka plus konwerter 1,7. Kolejnym ? równie wielkim, było działanie JIMIXa, który nie dał mi za dużego wyboru ? wszystko zorganizował nad Biebrzą i... już ;) Trzecim ale może deko mniejszym bodźcem była organizowana przez NKP Wystawa Ptaki Polskie, na której chciałem też choć delikatny ślad zostawić. Nasz pierwszy atak nad Biebrzą był kapitalny :) Wybrało się dwóch totalnych amatorów, którzy mieli jaaakieś tam mętne wyobrażenie o Biebrzy. Gdy zobaczył nas przewodnik to musiał się nieźle uśmiać. W każdym bądź razie łyknąłem bakcyla. Może nie tak hardcorowo ale w typowo swoim wydaniu. Zainteresowała mnie ta fotografia ale głównie jako tworzenie obrazów a nie wychwytywanie ciekawostek, które niestety wymagają sporej wiedzy, czasu i poświęceń. No i po pierwszym wypadzie nad rozlewiska tej pięknej rzeki przyszły kolejne. Czas kwitnienia kaczeńców był wprost niesamowity! Do tego lot balonem... kapitalne klimaty! Poza Biebrzą walczyłem również z Jarkiem (szwagierek) nad... Brdą! To były cudowne święta wielkanocne. Codziennie o świcie brnęliśmy gdzieś po zaroślach. Bardzo się napalam na rok 2010 w temacie fotografii ptaków. Zamierzam jeszcze bardziej skorzystać z pomocy jurgena (Michał Jastrzębski), który wprowadził mnie nieco w arkana tej sztuki (jest w niej mistrzem!). O ile tylko sie na to zgodzi ? skorzystać z focenia z jego zamaskowanych czatowni.
Gdyby do tego podsumowania dołożyć jeszcze całą masę fotek zrobionych Majce, która nie wiedzieć skąd, posiadła trudną sztukę pozowania do zdjęć :) Dołożyć fotki zrobione na plenerach i warsztatach NKP, podczas wyjazdów i imprez rodzinnych, podczas wypadów do mamusi ogródka na makro-łowy, itd., itp. - to mogę śmiało stwierdzić, że założenie noworoczne na rok 2009 polegające na zwiększeniu ilości i jakości fotografowania w stosunku do roku 2008 zostało zrealizowane z nawiązką. Na sam koniec zaznaczę, że nie napisałem w podsumowaniu o wszystkim :) Wydarzyło się jeszcze coś bardzo ważnego. Coś o czym nie omieszkam napisać, jak tylko będę mógł :)