Tekściwo
Uffff mamy to! Wreszcie, po wykonaniu potężnej pracy, udało nam się zakończyć działania nad albumem Odloty hesji 4. Patrząc na nasze dzieło, które obecnie jest w postaci pliku PDF gotowego do wydruku, jestem mega zadowolony i co tu ukrywać - dumny! :) Zanim zacznę dziękować osobom, które bezpośrednio przyczyniły się do powstania albumu, nie sposób nie wspomnieć o Mecenasie, bez którego (za Kononowiczem) „nie byłoby niczego” :D Mariusz Federowicz i Twój sklepbeznazwy.com.pl – WIELKIE DZIĘKI! :)
Wielkie podziękowania też dla Was wszystkich, którzy tak mocno przyczyniliście się do tego, że album tak pięknie wygląda! Najpierw tak wielu z Was pomogło mi na fanpage rozwiązywać trudne dylematy związane z wyborem zdjęć. Wierzcie mi lub nie, ale wiele zdjęć przeszło do albumu w wyniku Waszych zdecydowanych reakcji! W międzyczasie Izabella Król walczyła z moją beznadziejną polszczyzną, którą suto okrasiłem zawarte w albumie teksty. Iza –jestem Ci cholernie wdzięczy za Twoją robotę, bo wiem doskonale że nie miałaś obecnie na to ani czasu ani głowy! Gotowe teksty poszły do tłumaczenia na angielski, czym zajął się ponownie Jacek Siminski. Szybko i sprawnie, choć tym razem jakiś taki nasz Jacuś jakby zakochany? Coś? Nie! Wiem, wiem – nowa praca, mało czasu, a ten hesja strasznie cisnął! Dzięki! :) Z angielskiego na angielski przetłumaczyli mi tekst znani i lubiani Ian Piper i Dave Smith (UK), którzy tym razem (gratki Jacek!) podobno mieli o wiele mniej roboty niż ostatnio. Równolegle Marcin Saldat, który walczy z Odlotami od pierwszej edycji, układał cały materiał do pliku PDF. Przyznać muszę Stary, że tym razem wyjątkowo bez nerwów zniosłeś tę odlotową łamigłówkę, czyli jak połączyć moje często beznadziejne pomysły z setkami reguł, jakimi obwarowana jest wzorowa publikacja. Musicie wiedzieć, że ani Iza ani Marcin nie mieli ze mną łatwo i… (niestety dla nich/stety dla mnie) w albumie będzie sporo zarówno językowych jak i graficznych błędów, które przepchnąłem na własną odpowiedzialność. No trudno – to mój album a nie profesora Miodka :P (tak, tak - będą też emotikony i też kończące zdanie zastępując znaki interpunkcyjne! :P ) Ostatecznie przy tekście pomogła mi jeszcze Asia Grzelak, która jak zawsze skrupulatnie, znalazła i wytknęła mi wszystkie moje błędy, a przy grafice pomógł tradycyjnie niezawodny Piotrek Drejer.
Teraz wszystko w rękach drukarni. Mam nadzieję, że kolory nie będą przekłamane i wszystko zostanie wydrukowane przynajmniej tak dobrze jak bywało do tej pory. A Was kochani, po piękne, pachnące drukarską farbą książeczki, zapraszam już za 3 tygodnie! :)