Tekściwo
Ale ładny!! :) Właśnie do mnie przyjechał i aż nie mogę się nacieszyć. Nie ma przypadkowych zdjęć, nie ma nieprzemyślanych kompozycji na poszczególnych rozkładówkach. Jest za to super jakość, czysty przekaz i zawarta w tych pięćdziesięciu zdjęciach fajna fotoprzygoda. Kolejna z cyklu: wymyślone, zrealizowane i jest!
Historia albumu dla WZL-2, bo to o nim mowa, rozpoczęła się w sierpniu 2016 roku, kiedy to na pikniku zorganizowanym z okazji Święta Lotnictwa oraz dla uczczenia 10-lecia samolotów F-16 na polskim niebie, poznałem zarząd bydgoskich zakładów. Już wtedy rzuciłem prezesowi hasło, że można by było pokusić się o publikację zawierającą krótkie opisy zakresu prac prowadzonych w WZL-2 okraszone zdjęciami lotniczymi z samolotami, które przez zakłady się przewijają. Temat zakiełkował i powolutku, nienachalnie sobie żył w naszych głowach. Dopiero jednak perspektywa 100-lecia polskiego lotnictwa oraz mój udział w sesjach air-to-air organizowanych pod obchody tej tak ważnej rocznicy sprawiły, że pomysł zrobienia albumu wszedł w fazę realizacji. Gdy już miałem materiał lotniczy pozostało tylko i aż zrobienie zdjęć w samych „WuZeteLach”. Po raz kolejny ekipa z zakładów, stanęła na wysokości zadania i dała mi zgodę na błąkanie się tu i ówdzie z aparatem i bezproblemowe robienie zdjęć. Ciekawym zbiegiem okoliczności, w tym czasie na pracach stały samoloty, które brały udział w naszych sesjach air-to-air! Jakież było moje zdziwienie, gdy dostrzegałem kolejne numery rozebranych niemal do rosołu maszyn! „Kolorowa Szparka” MiG-29 z numerem 15, „Suczka” Su-22 z numerem 8101 czy „Charlene” C-130 z numerem 1504! Przypadek? Nie sądzę :) Tym przyjemniej było robić im zdjęcia w jakże innych okolicznościach i tym cenniejszy jest przez to sam album. Fotografowanie z wysięgnika, który wyniósł mnie pod sam sufit tego największego hangaru, skąd C-130 wyglądał jak awionetka pozostanie mi na długo w pamięci. Skoro o awionetce mowa, to niech o atmosferze panującej przy tworzeniu albumu świadczy choćby fakt, że zarząd wsadził mnie nawet do Cessny, bym porobił zdjęcia zakładów z góry! To była genialna przygoda. Wszystko poszło zgodnie z moją teorią dotyczącą dobrych zdjęć, czyli tej która głosi, że te najlepsze muszą być trójwymiarowe. To znaczy do dwuwymiarowego zdjęcia dodany musi być wymiar przeżyć towarzyszących samemu fotografowaniu. Te, zrobione dla WZL-2 zdjęcia mają wszystkie trzy wymiary ogromne i takież 3D ma leżący przede mną album!
Wielkie podziękowania należą się wszystkim, którzy przyczynili się do powstania albumu. Dowództwu Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych za zaproszenie mnie na sesję air-to-air. Zarządowi WZL-2, a zwłaszcza prezesowi Leszkowi Walczakowi za włączenie zielonego światła i za to jego wyjątkowe podejście do samej fotografii. Kasi Stefanowicz i jej ekipie za ogarnianie wszystkiego od A do Z i realizowanie moich często dziwnych zachcianek. Wszystkim pracownikom WZL-2 za ciepłe traktowanie podczas mojego przeszkadzania im w ich codziennych obowiązkach. Jesteście naprawdę wyjątkowi!
Ponizej kilka kart albumu