Tekściwo
W 2019 roku bardzo mnie ciągnęło by poza ATAM-owymi i wojskowymi sesjami air-to-air, wziąć udział w którejś z tych zagranicznych, mocno komercyjnych. Wiedziałem, że polatam z Evertem w Ostravie, bo pomogłem mu ogarnąć Skyvana. Chodziło mi jednak o zdjęcia wyjątkowe, czyli nie tylko z wyjątkowymi modelkami, ale też i z super tłem. Skontaktowałem się zatem z Erikiem. Okazało się, że może on mieć dla mnie jedno miejsce podczas odlotów z Athens Flying Week. Bardzo kusiła mnie perspektywa fotografowania Phantoma i Mirage 2000 Greckich Sił Powietrznych. Długo się jednak zastanawiałem gdyż umówmy się, 3000 Euro za samo fotografowanie, plus przeloty z i do Polski, plus hotel na miejscu, plus wynajem samochodu to nie jest mało ani nawet średnio. Dodatkowo jak to w tego typu akcjach bywa, nigdy nie ma pewności, że samoloty które planujemy przyfocić rzeczywiście pojawią się za rampą. Ostatecznie zdecydowałem się na to szaleństwo fundując sobie przy okazji małe greckie wakacje. O moim udziale w AFW napisałem TU.
Dzień odlotów przywitał mnie piękną pogodą. Po przejściu formalności związanych z wejściem do bazy w zasadzie z marszu poszliśmy do Skyvana. Miło było znowu spotkać tę wyszczerzoną mordkę zwłaszcza w świetle wschodzącego słońca. Już po chwili wystartowaliśmy celem przyfocenia pierwszych modelek. W zasadzie jak się okazało – jednej. Był nią wspaniale prezentujący się w porannym słońcu Chance Vought F4U-4 "Corsair" z The Flying Bulls. Niestety mimo pięknych warunków, ktoś tam nie doleciał, ktoś nie mógł. Lądujemy. Drugi lot trwał bardzo długo. Tak to już niestety jest jak planuje się sesję podczas odlotów albo przylotów i bierze się to co ktoś może, ale nie musi nam dać. Dzięki temu, że dość długo wisieliśmy nad pięknymi okolicami Chalkidy, była opcja obfocenia z góry wszystkich atrakcji, których tylko część znałem jeżdżąc po okolicy moim Jeepem. W końcu pojawiły się modelki. Najpierw pięknie prezentujące się na tym tle samoloty Beechcraft T-6A Texan II z Hellenic Air Force Daedalus Demo Team, następnie śmigłowiec EC-120B wymalowany w bliskie mi barwy Vostok Europe prowadzony przez Dimitrisa Ververelisa. Po nim na scenę wleciało lotnictwo Hellenic Army czyli dwa śmigłowce Boeing AH-64A Apache oraz jeden Bell UH-1H Huey. Tę sesję zakończyliśmy włoskim akcentem, gdyż przypozował nam Aermacchi MB-339 Włoskich Sił Powietrznych i… lądowanie. Po lądowaniu padła wiadomość, że nie będzie opcji fotografowania Mirage 2000 bo ponoć coś przy nim grzebali. Szkoda, gdyż inne sztuki raz po raz podnosiły się z lotniska Tanagra. Do samego końca też nie wiedzieliśmy czy uda się sesja z Phantomem. W końcu padło hasło do startu i już po chwili za naszą rampą pojawiła charakterystyczna sylwetka F-4E Phantom II Greckich Sił Powietrznych. Jak się okazało, był to lot specjalnie dla nas. Pilot wyczyniał niesamowite akcje, podczas których udowodnił swój niebywały kunszt. Miałem ciary, gdyż nie dalej niż dwa dni wcześniej fotografowałem z rampy drugiego wielkiego bohatera czasów wojny w Wietnamie, czyli samolot MiG-21, którego rumuński pilot niczym nie ustępował temu greckiemu. Niestety wszystko co dobre szybko się skończyło, mimo że sesja z F-4 trwała o wiele dłużej niż zakładano. Po lądowaniu okazało się, że Włosi nie są w stanie naprawić dla nas swojego Mastera i niniejszym sesja dobiegła końca. Szkoda… Miałem uczucie niedosytu. Pokrzepieniem było to, że koniec sesji nie oznaczał końca pięknego greckiego dnia! Razem z Remo Guidi i Ricardo Tormo udaliśmy się do położonej tuż przy moim pięknym hotelu greckiej tawerny, w której do późnych godzin poza spożywaniem darów morza i wytworów z chmielu, cieszyliśmy się wspólnym towarzystwem i planowaliśmy kolejne wspólne projekty fotolotnicze.