Co nowego?
Przy okazji wernisażu postanowiłem zorganizować W Wałczu małe spotkanko przyjaciół z SPFL a jakże. Głównie po to by się lekko wyluzować po wydarzeniach z 7-go kwietnia (o tym później). Planując wypad, nie wiedziałem, że reset będzie mi aż tak potrzebny. Przyjaciele nie zawiedli. Byłem w szoku!!! Przyjechali jak zwykle, nawet z Rzeszowa!!! To jest dopiero moc mieć takich kompanów? DZIĘKUJĘ WAM! W takiej atmosferze, i przy takiej ilości ColiL ? nie można było chodzić smutnym. Było rewelacyjnie! Oczywiście nie spotkaliśmy się po to by tylko siedzieć przy stole. Po załatwieniu czynności dla Muzeum (ostateczne ogarnięcie wystawy i wywiad dla lokalnej TV), postanowiliśmy uderzyć na foto-polowanie. Gdzieś kiedyś na facebooku przeleciało mi zdjęcie żubrów właśnie z okolic Wałcza. Nie dałem spokoju Marlence. Miała nas do nich zaprowadzić i już! Widziałem niepewność w jej oczach i? wielką radość, gdy osiągnęliśmy sukces! Udało nam się podjechać bardzo blisko pod stado z około 40 szt. tych pięknych i niemałych zwierzaków. Wielkie wrażenie zrobiły na nas, gdy z impetem przebiegały przez szosę. No nie chciałbym w tym czasie jechać tędy samochodem bo ani one ani ja nie mielibyśmy szansy wyhamować. Po tym foto-polowaniu udaliśmy się nad jedno z setek okolicznych jezior. Była cudna wiosenna pogoda i każdy z nas poczuł potrzebę wygrzania kości na słoneczku. Było naprawdę pięknie ale? nieubłagalnie zbliżał się termin niedzielnego wernisażu a na nim ? mojej prelekcji.
Niedziela rano i deczko nerwówki. Kto przyjdzie poza ekipą z SPFL? Czy w ogóle ktoś? Na grubo ponad pół godziny przed czasem prelekcji przyjechała moja siostrzyczka z Człuchowa z rodzinką i???? Szok!! Z moimi rodzicami!! No ładne jaja! Jak tu opowiadać o fotografii lotniczej rodzicom? :) Strasznie miło mi się zrobiło, ale że byłem przejęty rolą to nie mogłem za bardzo tego okazać. A jak będą tylko moja rodzina i przyjaciele to? po cholerę ta prelekcja? Zbliżała się godzina 11.30 i zaczynali nadchodzić goście. Hehe przypomniały mi się daaawne czasy, gdy pod pałacem kultury czekało się na? tzw. ?gości? :) O dziwo średnia wieku była dość wysoka. Kolejny problem. Prelekcję mam przygotowaną z jajem i z elementami szkolenia fotograficznego. Jak to teraz zrobić by ludzie po 15 minutach nie wybrali cateringu jako bardziej atrakcyjnego?
Pani Dyrektor Muzeum ładnie mnie przedstawiła a ja? włączyłem płytę nr 1 i? poleciałem. Hehe dawne czasy na scenie. Przed wejściem na nią? delirium, ale jak już zacznę gadać to tak mogę non stop i? ?Lubię to!? :) Musiałem tylko trochę poprzesuwać akcenty by wszystkim się podobało i? podobno się podobało! Ale może to tylko urocze kłamstewka? :) Było bardzo sympatycznie. Serce rosło jak po prelekcji ekipa z SPFL ?służyła? radą. Objaśniala co i jak, pokazywała sprzęt :P Tyle ciekawych osób przyszło, z którymi można było zamienić kilka słów na naprawdę wyjątkowe tematy. Najbardziej przypadła mi do gustu Pani Dyrektor. Wyjątkowo miła i wyjątkowo wyluzowana. Po wszystkim siedzieliśmy sobie, piliśmy kawkę, plotkowaliśmy o wszystkim, śmialiśmy się i dojadaliśmy resztę cateringu od ?Kwiatkowskich? ? a jakże :)
Aaaaale było sympatycznie :) Dziękuję wszystkim! Bez wymieniania? WSZYSTKIM! :)