Dziś w pewnym miejscu o pewnej zupełnie nieistotnej porze wydarzyło się coś zupełnie dziwnego... Coś co sprawiło, że podczas szarego, codziennego wyścigu z czasem w pogoni za tysiącem mniej lub bardziej ważnych spraw na chwilę zwolniłem, stanąłem i... zadumałem się. Nie żebym stracił siły ale... Właśnie w tym miejscu zapachniało mi, może to się wyda dziwne i absurdalne, ale zapachniało mi dzieciństwem! Tak, ten zapach, ten którego nie potrafię ani zdefiniować, ani określić ani przyrównać do czegokolwiek, kogokolwiek... przypomniał mi pewne bliżej niezdefiniowane chwile z dzieciństwa! Raz, że mimo upływu lat ten zapach mam gdzieś zakodowany w mojej łysej łepetynie, a dwa, że to już tyle czasu minęło od wtedy, kiedy był on naturalny, codzienny, zwykły. Teraz za to jest wyjątkowy...