Od czasu jak zacząłem świadomie główkować, zawsze uważałem, że rozmową, wymianą rzeczowych argumentów, wzajemnym mówieniem, słuchaniem i stawianiem się w skórze drugiej strony, można rozwiązać każde, nawet najgorsze i najbardziej skomplikowane spory i kryzysy! Sztukę konwersacji zawsze traktowałem zarówno jak najlepszą przyjaciółkę ale również jak kapitalną i inteligentną broń, która każdą wojnę potrafi doprowadzić do pokoju, bez obrażania i bez rozlewu krwi...
Szkoda, że teraz ten piękny i szlachetny miecz nie ma szansy wyjść poza uścisk pochwy.... :(