Tekściwo
Rok 2011 - rok odlotów hesji
Podsumowanie foto-lotniczego roku 2011
[pogrubienia w tekście, to odnośniki do szczegółowych opisów, relacji, zdjęć z danego wydarzenia]
Foto-lotniczy rok 2011 pozostanie w mojej pamięci jako rok wyjątkowo odlotowy! W przenośni i dosłownie. To co się w nim działo przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Jak zwykle, ciągnąłem wiele wątków, które się wzajemnie tu i ówdzie przenikały. Nie mam najmniejszych szans na określenie co było dla mnie najważniejsze a co tylko uzupełnieniem. Wszystko było ważne, istotne i… takie odlotowe że głowa mała! :) Postaram się opisać pokrótce poszczególne aspekty tego foto-lotniczego szaleństwa choć z góry wiem, że nie będzie to łatwe.
Nikon
Jestem szalenie dumny z faktu, że to właśnie Nikon, z którym jestem tak blisko od lat związany, dostrzegł moją fotograficzną działalność. Nie dość, że zaproszono mnie do prowadzenia warsztatów z fotografii lotniczej pod skrzydłami Akademii Nikona to jeszcze Nikon został mecenasem mojej wystawy – „Odloty hesji”!
Akademia Nikona
W roku 2011 odbyły się pierwsze trzy odsłony warsztatów fotografii lotniczej w Akademii Nikona. Zaczęliśmy w marcu od 32 Bazy w Łasku, później przyszła kolej na 23 Bazę w Mińsku Mazowieckim by zakończyć działania na Krzesinach w 31 Bazie. To były naprawdę wyjątkowe warsztaty. Trzeba w nich było zgrać tak wiele nieprzewidywalnych aspektów, że masakra normalnie. By warsztaty odniosły sukces, musiała nam sprzyjać pogoda, musiały być loty w bazach, musiała być możliwość wejścia osób z zewnątrz do bazy, musiał mieć kto się nami zająć. Logistyka tych przedsięwzięć chwilami mnie przerażała. Trzeba było totalnie lawirować. Przesuwać poszczególne elementy szkolenia na pierwszy czy na drugi dzień tak, by studenci byli jak najbardziej zadowoleni. Myślę, że mi się udało. Z mojego doświadczenia z odwiedzin w bazach wiem, że na warsztatach działo się naprawdę dużo. Było bardzo dużo lotów chyba wszystkich typów maszyn z naszych Sił Powietrznych. Fotografowaliśmy starty, lądowania, statykę. Były walki powietrzne i… kosiaki :) Poznawaliśmy sprzęt latający. Było zwiedzanie hangarów, symulatorów, muzem. Zdarzyło się też fotografowanie nieżelaznych ptaków sokolnika :) Dodatkowo przerabialiśmy masę teorii, bawiliśmy się w obróbkę oraz zwiedzaliśmy fotograficznie wszystkie europejskie pokazy lotnicze i pozostałe polskie bazy. Obawiałem się tych warsztatów nie tylko z powodu opisanych wyżej niewiadomych logistycznych. Myślałem jak to będzie iść i focić z zupełnie obcymi osobami, nie ze świrami z SPFL? Czy ludzie będą zainteresowani teorią czy tylko będzie im zależeć na pofoceniu w bazach? Okazało się, że zastanawiałem się zupełnie niepotrzebnie. Za każdym razem było bardzo fajnie a kilkoro warsztatowiczów przyłączyło się nawet do SPFL. Super sprawa!
Jestem baaardzo wdzięczny za wszelką okazaną podczas warsztatów pomoc zarówno dowódcom baz, oficerom prasowym jak i oczywiście pilotom i technikom. Było naprawdę rewelacyjnie :)
Wystawa „Odloty hesji”
Bezpośrednio z Nikonem związana jest również moja Wystawa fotografii lotniczej „Odloty hesji”. Pomysł na wystawę padł jeszcze w 2010 roku z ust Marlenki z Muzeum Ziemi Wałeckiej w Wałczu (po raz kolejny dziękuję!), która zaproponowała mi zrobienie w MZW wystawy moich zdjęć. Plan był taki, by zrobić wydruki, powkładać je w antyramy i ot takie pokazać światu. Jednak dzięki Nikonowi, który postanowił zostać Mecenasem Wystawy, sprawy potoczyły się z o wiele większym rozmachem! Udało się wyprodukować i oprawić zdjęcia w wielkiej liczbie (55 szt.) i wielkim formacie (100 cm x 70 cm). Byłem w głębokim szoku jak zobaczyłem gotowe prace! Kapitalna jakość, format, wygląd. Rozpierała mnie duma. Wystawa swój pierwszy wernisaż miała oczywiście w Wałczu i to nomen omen w rocznicę tragicznego Smoleńska. Następnie była wystawiana podczas Fly Film Festival by do końca roku wisieć w najbardziej prestiżowym miejscu jakie mogę sobie wyobrazić czyli w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie! O poszczególnych wydarzeniach dość szeroko pisywałem wcześniej. W każdym z wymienionych miejsc, starałem się za każdym razem dać od siebie coś więcej niż tylko zdjęcia oprawione w aluminium. Prowadziłem prelekcje, podczas których dyskutowaliśmy o tym co jest niezbędne do stworzenia dobrego zdjęcia lotniczego. Oglądaliśmy szereg filmów oraz zdjęć ilustrujących atmosferę panującą podczas lotniczego focenia. Próbowałem pokazać wszystkim odwiedzającym wystawę, czym dla mnie jest fotografia lotnicza i jakich fantastycznych emocji potrafi dostarczać.
Foto-lotnicze szaleństwo!
Rok 2011 był przepełniony szeregiem imprez lotniczych godnych przyfocenia. Do pokazów i pikników lotniczych doszły jeszcze wizyty w Bazach oraz zdjęcia lotnicze robione z ramienia pracy w ITWL. Wszystko to sprawiło, że ten rok pod względem fotograficznym był naprawdę imponujący! Foto-lotnicze szaleństwo AD. 2011 zaczęło się dla mnie 16 lutego od wizyty w 32 Bazie, potem były zimowe Krzesiny i warsztaty Akademii Nikona w Łasku i Mińsku. Zaraz po warsztatach jeszcze dwie wizyty w Mińsku i.. wypad na poligon Nadarzyce. Tam nie dość, że pofociłem to jeszcze trochę polatałem! Nadeszło lato i rozpoczęły się pokazy. Niestety bez Góraszki i Krakowa w tym roku ale za to z pięknym i niestety tragicznym Płockiem, gdzie po raz ostatni mieliśmy możliwość fotografować Marka Szufę :( Po tragicznym Płocku przyszedł czas na kolejne badania z pracy by zaraz po nich pojechać na piękne święto lotnictwa do Zeltweg w Austrii czyli na AirPower! AirPower zapoczątkowało piękną serię pokazów, następujących po sobie w odstępach kilku dni czyli Koksijde International Air Show oraz Duxford Flying Legends. Będąc na Wyspach próbowaliśmy ponownie swoich sił na Mach Loop ale znowu bez ciekawszych efektów. Pod koniec lipca uczestniczyłem w spotter Day w Malborku by już po chwili lotniczy sierpień rozpocząć wyjątkowymi pokazami Mazury AirShow. Następnie przyszła pora na hity roku czyli MAKS w Moskwie i AirShow w Radomiu. Kolejnym mega wydarzeniem 2011 roku był nasz jesienny zlot na górze Żar. Odwiedzili nas tam Żelaźni i Jerzy Makula, robiąc specjalnie dla SPFL extra show z możliwością polatania z Panem Jurkiem jego FOXem! Pod koniec września jak zwykle pojechałem na NATO Days do Ostravy. Początek października to warsztaty Akademii Nikona na Krzesinach i… przygotowania do wypadu do Axalp. Niestety, a może stety (?) axalpowe plany pokrzyżowała mi praca. Musiałem jechać na próby do Inowrocławia, które… okazały się bardzo foto-lotnicze. Nawet bardziej niż tegoroczny Axalp, który zakończył się na poniedziałkowym treningu z powodu problemów z pogodą. Ostatnim moim wydarzeniem foto-lotniczym w 2011 roku było zaszczytne fotografowanie żegnającego się z 32 Bazą w Łasku - Melina. Ponad 20 foto-lotniczych eventów to myślę – piękny wynik! Każdy z nich starałem się ofotografować i dość dokładnie opisać. Zapraszam tych, którzy mają duuużo wolnego czasu do lektury foto-relacji z wydarzeń 2011 roku, które podlinkowałem w niniejszym tekście (pogrubienie).
SPFL Air-Action
Nasze Stowarzyszenie w 2011 roku weszło w kolejną fazę swojego działania. Mimo różnych zawirowań - po prostu robiło to, do czego zostało stworzone, czyli – fotografowało! Możliwości realizacji naszej fotograficznej i fotograficzno-lotniczej pasji mieliśmy masę! Wystarczy tylko wejść do działu „Gdzie i Kiedy Byliśmy” na naszej stronie czy odwiedzić dziesiątki naszych galerii na FaceBooku, by się o tym przekonać. Wielokrotnie odwiedzaliśmy bazy lotnicze, byliśmy chyba na wszystkich pokazach lotniczych w Polsce i na większości pokazów w Europie. Spotykaliśmy się również na naszych oficjalnych zlotach, by poplotkować, porobić zdjęcia, niekoniecznie te lotnicze. Mieliśmy zarówno zlot zimowy jak i jesienny. Był też wyjątkowy zlot na górze Żar, o którym pisałem wcześniej. Poza oficjalnymi zlotami i wypadami, były też te mniej oficjalne, mające na celu wspólną zabawę w fotografię czyli to, co nas połączyło. W każdym bądź razie, zebraliśmy w 2011 roku potężny materiał zdjęciowy. Naprawdę nie musimy nikomu nic udowadniać, nie musimy do niczego przekonywać. Nasze zdjęcia same mówią za nas i każdy oglądacz może wyciągnąć z nich wnioski dotyczące poziomu naszej Fotografii. Poza ogromnym dorobkiem - najfajniejszym dla mnie w SPFL jest widok osób, które przyłączają się do nas czy to na forum czy do stowarzyszenia i… w krótkim czasie znacząco poprawiają swój fotograficzny warsztat. Konsekwentnie i konstruktywnie na forum krytykujemy wszystkie fotografie. Dzięki temu wszyscy uczymy się robić je jeszcze bardziej świadomie. Coraz trudniej jest kogokolwiek u nas czymś zaskoczyć. Czasem śmieję się, że zdjęcie dostanie aplauz tylko wtedy, gdy samolot będzie ujęty podczas jednoczesnego zachodu Słońca i wschodu Księżyca, będzie leciał w parze ze spadającym meteorem a w tle na różowo będą lśnić pierścienie Saturna :) Serce rośnie patrząc na zdjęcia zarówno naszej młodzieży jak i na zdjęcia „starszaków” . To jest naprawdę bardzo wysoki poziom. Poziom coraz częściej doceniany w wielu miejscach.
Oczywiście jak to w grupie ludzi, coraz większej grupie – występują też różne emocje. Zarówno te dobre, jak i te… bardzo dobre :) Tak to już jest na tym świecie, że natura ludzka jest nieodgadniona i czasem nawet w bliskim sobie środowisku dochodzi do mniejszych czy większych scysji. Mieliśmy w związku z tym kilka rezygnacji ale też przyszło do nas sporo wartościowych osób, które postanowiły podzielić się z nami swoją wiedzą czy energią. Bardzo ważne jest, by w życiu robić wszystko w zgodzie ze sobą i jak coś przestaje sprawiać przyjemność to w odpowiednim czasie z honorem odpuścić. Inaczej robimy problem i sobie i innym, a SPFL powstało by wspólnie bawić się w fotografię a nie rozwiązywać rozmaite problemy emocjonalne. Na szczęście były to sporadyczne przypadki które tylko nas wzmacniły i Air-Action ma się nadal bardzo dobrze. Tętni w nas zarówno nowa, jak i ta stara - nadal mocno energetyczna, krew. Mamy nadal sporo energii, masę pomysłów i nie możemy się doczekać poprawy pogody by rozpocząć nowy, foto-lotniczy - 2012 rok, który na pewno przyniesie Terabajty rewelacyjnych zdjęć i masę przygód :)
„Problem z hesją w Polsce”?
Niee! Na pewno ze mną nie ma żadnych problemów ani „w Polsce” ani nigdzie, ale… w 2011 roku nie wszyscy byli o tym przekonani. Tytuł tego działu to jeden z cytatów z jednego z for internetowych. Jeden z wielu cytatów, które wywołały moje oburzenie i próbę wyjaśnienia pewnych podejrzeń, które moim zdaniem brały się po prostu z braku wiedzy na mój temat oraz powielania wyssanych z palca informacji. Zarzucano mi sporo niefajnych działań, których nigdy nie zrobiłem. Zarzucano myśli jakich nigdy nie myślałem itd. itp. Przeraziło mnie jak dużo „informacji” o mnie miały osoby, które nigdy mnie nie poznały. Zastanawiałem się skąd takie coś się bierze? Robię przecież swoje, nikomu nie przeszkadzam, nikomu nie wchodzę w drogę, cieszę się z sukcesów innych, dużo fotografuję, dużo o tym piszę, nigdy nie występuję przeciwko komuś. Widać tak już musi być, że jak ktoś chce w życiu zrobić coś więcej, to zawsze znajdą się osoby chcące sprowadzić go do poziomu. Trzeba jednak przyznać, że nazwanie mnie „samozwańczym królem polskiej fotografii lotniczej” dało naszej ekipie impuls do odlotowej zabawy choćby na SPFL Camp - podczas AirShow Radom, gdzie nastąpił akt koronacji (korona zrobiona z papierowego talerzyka)! Masakra :) Ja poszedłem z tematem dalej i… paradowałem w tej koronie po płycie lotniska na samych pokazach (hi hi) :) Zabawa była niezła i mam nadzieję, że zarówno ona, jak i cała dyskusja, która się w tamtym czasie przewaliła, sprawiły że niektórzy zrozumieli, iż lepiej się skupić na pozytywnych emocjach i robić swoje niż tracić czas na emocje negatywne. Dla mnie takim bardzo miłym dowodem na to, że jednak chyba „nie ma problemu z Hesją w Polsce” było to, że rok 2011 zakończyłem wygrywając w plebiscycie Lotnicze Orły 2011 w kategorii Fotograf Lotniczy Roku. Po raz kolejny dziękuję wszystkim, którzy oddali na mnie swój głos!
Ten miły akcent przekonał mnie definitywnie, że rok 2011 był dla mnie wyjątkowo odlotowy! Czy uda się zrobić, by kolejne mu wiele nie ustąpiły? Będzie trudno ale… zawalczę :)