Tekściwo
Chyba muszę słówko do tego co w naszej polityce w obliczu korona wirusa się dzieje, bo mnie krew deczko zalewa zwłaszcza po wysłuchaniu wywiadu z Prezesem Jarosławem Kaczyńskim (PJK) w RMF (21 marca 2020), po obejrzeniu relacji z Sejmu (26 marca 2020) i wreszcie po tym co wydarzyło się w nocy z 27 na 28 marca!
Wywiad w RMF PJK. Wysłuchałem w całości z przerażeniem widząc pracującego tam Ziemca! Ale, ale – po raz pierwszy widziałem też jak Ziemiec wprawdzie lekko, ale dociskał PJK do muru (no, do murku). Wywiad pokazał tok rozumowania PJK, który jest oczywiście od razu narzucony całej ekipie rządzącej i na jego podstawie tworzone są wieści w TVP. Otóż zgodnie z konstytucją jedyną przesłanką do przesunięcia terminu wyborów jest ogłoszenie stanu nadzwyczajnego! Czyli jednego z trzech: wyjątkowego, wojennego lub klęski żywiołowej. Biorąc pod uwagę to co stanowi konstytucja – obecna sytuacja w kraju znakomicie wyczerpuje możliwość wprowadzenia stanu wyjątkowego z uwagi na zagrożenie bezpieczeństwa obywateli. Ten stan de facto i tak już jest wprowadzony, choć tak nie nazwany. Zakaz zgromadzeń, ograniczenie swobód, zamknięte granice, centra rozrywek, galerie handlowe, tysiące ludzi pod rygorem wysokich kar uziemieni w domach, szpitalach, chorzy lub na kwarantannie lub odizolowani od społeczeństwa. Czy to nie jest stan wyjątkowy? Oczywiście jest. W wielu krajach rządzący mówią o stanie wojny (z wirusem). Wprowadzone są godziny policyjne. Pewnie i to niedaleka przyszłość w Polsce. PJK czepił się jednak jak tonący brzytwy jednej furtki. Mianowicie zapisanego w konstytucji zdania, że wprowadza się stan nadzwyczajny, podczas gdy zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające. Wg PJK (patrz też wg obozu rządzącego) obecne środki dają w zupełności radę i dzięki nim zagrożenia dla obywateli nie ma! Czy PJK serio tak uważa? Oczywiście, że nie! To inteligentny człowiek przecież. Doskonale wie, doskonale oni wiedzą, że zagrożenie jest ogromne! Jest takie, jakiego od wojny nie było. Widać to doskonale po tym co dzieje się we Włoszech, w Hiszpanii, w USA. A przecież to dopiero początek! Wiedzą też parę innych ciekawostek, o czym nikt oglądający TVP się szybko nie dowie. Wiedzą, że na rynki światowe, a zwłaszcza na taki mały jak nasz, polski, nadchodzi niewyobrażalna fala tsunami gospodarczego załamania! Wiedzą, że nie ma kasy na to by ją powstrzymać. Wiedzą, że za miesiąc może nie, ale za dwa, trzy będzie w Polsce totalny, niewyobrażalny dramat. Dramat, który zwróci całą Polskę przeciwko rządzącym! Wszystkich Polaków, którym zabraknie środków nie tylko na dostanie życie, ale w ogóle na przeżycie. Mówią o tym i alarmują fachowcy tematu i rządzący wiedzą o tym doskonale! Kiedy ludziom zacznie doskwierać kryzys, to już nawet żadne kłamstwa o „dobrej zmianie” w TVP nie pomogą. PJK wie o tym doskonale. Jest to jedyny powód tego ciśnienia na wybory 10 maja. PJK wie, że przesuwając termin wyborów w zasadzie skazuje Prezydenta Andrzeja Dudę (PAD) na porażkę. Tym samym też swoją obecną wręcz nieograniczoną władzę i… siebie. Widać to tak wyraźnie, że głowa mała! Cisną by przeprowadzić wybory mimo, że 10 maja zapewne:
- tysiącom ludzi chorującym i zajmującym się chorującymi, „uwięzionym” w szpitalach nie będzie dane zagłosować,
- dziesiątkom tysięcy ludzi odbywającym kwarantannę nie będzie wolno opuszczać mieszkań,
- setkom tysięcy Polaków będącym za granicą nie pozwoli się na jakiekolwiek tam zgromadzenie,
- miliony ludzi w obawie o swoje zdrowie i życie, wykazując się mądrością pozostaną w domu,
- wybrany prezydent otrzyma (jak mówią sondaże na dzień dzisiejszy) mandat na poziomie kilkunastu procent i narazi się na setki wyborczych protestów od grup obywateli, którym wręcz zabroniono głosować,
- wiele osób z tych, którzy będą pracować przy wyborach bądź pójdą na wybory, zachoruje, a może nawet straci życie! :(
Czy to są w ogóle jakkolwiek warunki do demokratycznego głosowania? Wszyscy wiedzą, że NIE!
Mimo to cisną. Kandydaci nie mieli możliwości zbierania podpisów. Nie mają możliwości prowadzenia kampanii wyborczej! Kandydaci nie mają, no poza jednym. PAD jest wszędzie gdzie może i korzysta z tego jak może. Zarówno on jak i obóz władzy. Hasło #zostańwdomu go w żaden sposób nie powstrzymuje. Sprawdza jakość płynów do dezynfekcji, robi konferencje prasowe, na których ogłasza wręcz wszystko co tylko robi (czekam na konferencję prasową, na której ogłosi, że idzie do kibla heh), jeździ na Jasną Górę modlić się za Polskę, bohatersko staje w obronie Polaków ogłaszając zaniechanie pobierania składek ZUS. Cokolwiek robi w mediach jest go pełno. Zwłaszcza w TVP, która mówi o nim mega często jak o narodowym bohaterze i jedynym obrońcy Polaków w walce z wirusem. Nawet jak nie mówi to PAD jest non stop na pasku w TVP Info – nie wierzysz? Włącz choć na chwilę. Ja robiłem takie testy wiele razy. To oczywiście przekłada się na skok słupków poparcia. Nic dziwnego, skoro pozostali kandydaci zaprzestali kampanii publicznej, a prowadzą ją tylko w mediach społecznościowych, którym do potęgi telewizji, a zwłaszcza dofinansowanej 2 miliardami złotych TVP jest daleko. PJK żeby trochę odbić piłeczkę to w wywiadzie dla RMF powiedział, że przez tą sytuację to tylko PAD traci! No bo normalnie by robił spotkania z wyborcami, a tak to jego największa zaleta jest nieużywana. No można bardziej jechać po bandzie? Durny lud naprawdę wszystko kupi? Cisną strasznie i pewnie każdego dnia analizują postępy wirusa i słupki poparcia dla PAD marząc, by tylko zdążyć przed ich totalnym załamaniem! Gdzie w tym wszystkim troska o zdrowie obywateli? Jak zorganizować pracę ponad 20 tysięcy komisji wyborczych? Czyli pracę ponad 200-tysięcznej armii ludzi narażonych na śmiertelne niebezpieczeństwo?? Mają w dupie sygnały dochodzące z Europy. Wiele krajów (nawet Rosja!!) zrezygnowały z przeprowadzania referendum czy wyborów. Kilka krajów próbowało, czego efektem jest masa zachorowań ludzi pracujących w komisjach wyborczych! Ilu zwykłych obywateli zachorowało z racji zgromadzenia się w lokalach wyborczych? Tego nie wyliczy chyba nikt. Była minister zdrowia Francji ponoć alarmowała premiera i prezydenta, że wybory to bardzo zła rzecz. Teraz między innymi za ich organizację i ona i premier będą się spowiadać przed trybunałem stanu!
Ale ale…. Ci sami politycy PiS, dla których udział Polaków w wyborach nie jest żadnym zagrożeniem, zrobili wczoraj (26 marca) totalną, też w mediach jazdę wobec polityków PO i Konfederacji, którzy nie zgodzili się na obejście konstytucji i postawili na swoim, by parlamentarzyści (ich większość) spotkali się w Sejmie, by podjąć decyzje dotyczące dalszego urzędowania polskiego parlamentu. W związku ze stanem zagrożenia epidemicznego PiS zaproponował, by się nie spotykać w sejmie (czyli jednak jest niebezpiecznie?), ale zdalnie podjąć decyzje, by kolejne posiedzenia przeprowadzać również zdalnie. Problem jednak polegał na tym, że zgodnie z konstytucją jakakolwiek zmiana regulaminu Sejmu musi zostać uchwalona podczas zgromadzenia. Normalnie, fizycznego. PiS chciał to obejść argumentując zagrożeniem. Tak, ten sam PiS, który nie widzi zagrożenia w przeprowadzeniu wyborów, podczas których miliony ludzi będą się gromadzić przy urnach (złośliwi mówią, że później w urnach). PO i Konfederacja stanęły jednak na stanowisku, że skoro miliony Polaków mimo zagrożenia chodzą do pracy, która służy reszcie obywateli, to parlamentarzyści choć ten jeden raz też powinni, by wszystko odbyło się zgodnie z przepisami i by pokazać Polakom, że posłowie nie są z innej gliny i że są wybrani też na zły czas. Oczywiście zachowując wszelkie możliwe warunki bezpieczeństwa, na które często nie stać pracodawców zwykłych Polaków, chodzących codziennie do pracy. Nie mam zdania które podejście było lepsze. Serio. Najpierw myślałem, że PiS ma rację chcąc uniknąć ryzyka, później że opozycja gdyż w zasadzie udało się zrealizować to zgromadzenie z zachowaniem zasad jakie powinny obowiązywać w takiej sytuacji. Przy okazji jeszcze przed zgromadzeniem dwie dość istotne historie. Pierwsza w TVN24, gdzie redaktor TVN dojechał strasznie posła Koalicji Obywatelskiej za to, że chcą by się zgromadzenie odbyło, konkretny dowód na to, że i w TVN można prowadzić narrację niekoniecznie zgodną z interesami opozycji (w TVP nie spotkacie takich programów, w których prowadzący będzie jechał po rządzących). Druga, to słowa przewodniczącego klubu parlamentarnego PiS Ryszarda Terleckiego, który rzucił w mediach, że przez to podejście PO i Konfederacja są odpowiedzialne za zdrowie i życie parlamentarzystów i osób, które przez nich zostaną zarażone! Ładna jazda, co nie? Takie chwile mnie rozwalają :( Kiedy polityczna walka nakazuje działania medialne wymierzone w celu zdobycia poklasku (słupki w górę), a nie w celu dobra Polaków. Przecież ten sam człowiek mówi, że wybory w maju nie są zagrożone… Rozumiecie coś z tego? Gdy spotka się kilkadziesiąt osób, by ustanowić zmiany w regulaminie Sejmu to jest narodowa tragedia. Gdy miliony mają iść na wybory, to jest wszystko ok i nie ma zagrożenia… Przykład na to co mnie najbardziej wkurza w polskiej i pewnie nie tylko polskiej polityce… Nie ma myśli o dobru narodu, ale by dojechać politycznego przeciwnika!! Echhhh.
No i rozpoczęły się te obrady w Sejmie. Tak jeszcze nie było nigdy. Najpierw posłowie stali w kolejce przed gmachem, gdyż w jego wejściu odbywał się pomiar temperatury ciała. Oczywiście wszyscy stali zachowując bezpieczne odstępy. Zdecydowana większość w maskach, rękawiczkach – pełne zabezpieczenie. Niestety szybko też okazało się, że wielu z nich, mimo że to ponoć krajowa elita, nie wiedziało tak do końca po co te maski i rękawiczki są i jak je używać. Niektórzy mieli np. jedną rękawiczkę. Inni mimo stosowania rękawiczek non stop gmerali sobie dłońmi po twarzach albo poprawiali maski. Jedno połączyło wszystkie opcje polityczne – robienie sobie w tym wyjątkowym stroju zdjęć typu selfie i wrzucaniu ich na media społecznościowe. Nie krytykuję – taki znak czasu, że zwłaszcza w dobie izolacji, większość publicznych aktywności realizujemy właśnie w mediach społecznościowych. Po wejściu wszyscy zostali rozdzieleni po różnych salach Sejmu, by nie tworzyć niepotrzebnego zagęszczenia. Na Sali plenarnej było nie więcej niż 50 osób rozsadzonych z zachowaniem dużych odstępów. Reszta posłów obradowała w innych salach Sejmu, będąc z pozostałymi w kontakcie audio-video. Wyglądało to spektakularnie. Mimo jednak narodowego zagrożenia i patrzącemu Polsce w twarz kryzysowi, posłowie nie potrafili do końca ze sobą współpracować. Od razu dał się wyczuć głód obecności w mediach i to w zasadzie ze wszystkich ugrupowań. Najjaśniej w świetle reflektorów i obiektywach kamer postanowili zabłysnąć kandydaci na urząd prezydenta. Niestety Małgorzata Kidawa-Błońska strasznie popłynęła. Zaczęła jechać po rządzących trochę bez opamiętania. Próbowałem zrozumieć o co jej chodzi – nie dałem rady. Za to minister zdrowia Łukasz Szumowski (MZŁS) zupełnie spokojnie odparł jej wszystkie zarzuty powstrzymując się od politycznych przytyków. W ogóle szacun dla człowieka wielki - w moich oczach urósł w tym kryzysie bardzo. Widać jak stara się zrobić ile się da będąc wrzucony w ramy określone przez PJK, którego głosem w rządzie jest oczywiście PMM. Niesamowita była ta konferencja prasowa, na której MZŁS apelował do Polaków by jak tylko nie muszą nie wychodzili z domów i się izolowali, a PMM kilkanaście sekund później powiedział, że wybory prezydenckie w żaden sposób nie są zagrożone. Kosmos co nie? Mogę się tylko domyślać co MZŁS czuł i czuje. Niechby on wystartował na prezydenta – ma mój głos (zaraz po Szymonie H.). Władysław Kosiniak-Kamysz (WKK) też coś wykrzykiwał, ale już bardziej z sensem. Nakłaniał zgromadzenie, by tu i teraz zacząć mówić o tarczy antykryzysowej, skoro jest tak wielu posłów, a nie odkładać tego na debatę zdalną. Chyba najlepiej z kandydatów na urząd prezydenta wypadł wg mnie Krzysztof Bosak, który podobnie jak WKK sugerował konkretną debatę o pomocy dla Polaków, których to polityczne rozgrywki na górze w tak dramatycznej sytuacji kraju nic nie obchodzą. Co ciekawe, oglądając Fakty na TVN dało się słyszeć głosy opozycji, która chciała rozmów, działania, podejmowania decyzji miast całodziennej debaty o tym jak będą wyglądać kolejne debaty Sejmu z technicznego punktu widzenia. Chwilę później przełączyłem na Wiadomości w TVP i pierwszy przekaz jaki został wbity w naród to taki, że opozycja opóźnia program ratunkowy (to zdjęcie to nie fejk) rządu i działa na szkodę obywateli!
To jest nasza polska rzeczywistość heh. Ludzie i tak uwierzą w to co się im tłumaczy, a nie to co widać bez tłumaczenia. Zwłaszcza jak się im tego wcale nie pokaże. Dodatkowo na TVP mocno podkreślono, że opozycja jest odpowiedzialna za zdrowie i życie posłów, gdyż to przez PO i Konfederację doszło do spotkania w Sejmie, a to szalenie niebezpieczne w obliczu epidemii. Co ciekawe, pokazano rzekomą walkę między PO a PSL (tego nie zobaczysz w TVN) między innymi w formie dogadywania posłów PO Kosiniakowi że, „Tygrysku!” oraz zasugerowano, że Lewica i PSL chcą dobrze (bo bezkrytycznie zgadzają się na pomysły rządzących), a PO i Konfederacja to w ogóle mega źle bo przedstawiają masę poprawek i że te dwa ugrupowania planują wspólne rządy po odsunięciu PiS od władzy! Dodatkowo w TVP dowiedziałem się, że Unia Europejska to w ogóle sobie nie radzi w temacie korona wirusa. Nic nie robi, nic nie pomaga i jest bezradna. A i że nie dała nawet jednego eurocenta Polsce. Masakra jakaś jak można manipulować tymi samymi faktami. Coś pokazać i odpowiednio skomentować. Czegoś innego nie pokazać wcale. Przyznam szczerze, że mnie trochę zemdliło. Raz, zachowanie posłów w sejmie – tak, wszystkich ugrupowań (Nie, mimo szczerej antypatii to poseł RP nie powinien puszczać w internety filmu jak mówi w masce o „Tchórzu z Żoliborza”). Dwa, nasze narodowe media, na które wszyscy się nie tak dawno złożyliśmy. Przerażające to wszystko w obliczu wojny, którą zaczęliśmy prowadzić i której końca na razie nie widać :(
I mógłbym tak długo, ale do konkluzji. Korona wirus dopadł też i Polskę. Cieszę się, że zareagowaliśmy szybciej i lepiej niż choćby Włochy, Hiszpania, UK czy USA. Czy nam to pomoże? Może. Może uda się wypłaszczyć tą krzywą zachorowań, która da czas naszej i tak biednej służbie zdrowia nas leczyć. Nie byliśmy i pewnie nie jesteśmy przygotowani na taką skalę zachorowań jaka zapewne nas czeka. Nawet jak będzie ona mniejsza niż w wymienionych krajach. Izolacja ludzi to super metoda, ale pod warunkiem, że rząd ma finanse na utrzymanie pracodawców i pracowników. Nie, że dodrukuje miliardy złotych (inflacja!), ale realnie ulży nam wszystkim, którzy słuchamy się nakazu siedzenia w domu i publicznego izolowania. Na nasze szczęście przed kryzysem polska gospodarka jakoś dawała radę i było minimalne bezrobocie. Jak długo uda nam się wytrzymać bez realnej pomocy państwa? Realnej, nie iluzorycznej? Podejrzewam, że niedługo. Jestem w kontakcie z wieloma przyjaciółmi, znajomymi, którzy JUŻ są na skraju wytrzymałości finansowej. Zaczynają się zwolnienia, niepłacenia pensji, niewywiązywania się z umów. A przecież to dopiero początek. Liczę na to, że rządzący w końcu się ogarną! Przestaną myśleć tylko o władzy, o wyborach, o słupkach poparcia, a zaczną o nas, Polkach, Polakach i Polsce. W dupie z wyborami!!! Dziś wszyscy mamy gdzieś sympatie i antypatie polityczne. Liczy się kiedy i jak wspólnie dopłyniemy do brzegu, do jakiego brzegu…
No i dziś w nocy po raz kolejny „dobra zmiana” zaskoczyła wszystkich! Gdy wydaje się, że to co robią to totalne dno, nagle okazuje się, że to sufit ich kolejnej działalności. Gdy wczoraj, a w zasadzie dzisiaj (28 marca) gdyż było po 1 w nocy kładłem się spać, trwały jeszcze obrady sejmu dotyczące tarczy antykryzysowej. Mogłem dotrwać jeszcze godzinkę, a zobaczyłbym coś co w normalnym kraju nigdy nie powinno mieć miejsca. Otóż podczas dyskusji dotyczącej ustawy antykryzysowej, padła poprawka numer chyba 177, w której PiS postanowił zmienić przepisy wyborcze! Tak, wyborcze! Poprawka nr 177… o 2.30 w nocy! Poprawka ma rozszerzyć zakres głosowania korespondencyjnego. Zakłada, że głosować korespondencyjnie będą mogli wyborcy "podlegający w dniu głosowania obowiązkowej kwarantannie, izolacji lub izolacji w warunkach domowych", a także ci "którzy najpóźniej w dniu wyborów skończyli 60 lat". To jest dopiero cios! No jak tak można? Zmiany w kodeksie wyborczym na 42 dni przed wyborami? Trybunał Konstytucyjny w dwóch wyrokach uznał, że nie wolno wprowadzać żadnych zmian dotyczących wyborów w okresie krótszym niż 6 miesięcy od pierwszych wyborczych czynności. A tu? 42 dni! I to jaka poprawka? Czyli taki 59-latek z chorobami współistniejącymi ma zasuwać fizycznie do wyborów, gdzie czeka go najpewniej śmierć, a zdrowy 61-latek może zagłosować korespondencyjnie? No mega równość. Dlaczego wszyscy nie mogą głosować korespondencyjnie? Np. taki zdrowy 50-latek, który nie chce swoją obecnością na wyborach narazić na niebezpieczeństwo ani siebie ani swoich bliskich? No wiadomo czemu, bo wtedy PAD dostałby 10% wszystkich głosów. Na naszych oczach dzieje się zamach stanu. Na naszych oczach PiS, a tak naprawdę to PJK (bo wielu posłów PiS już się wypowiedziało, że wybory powinny być odłożone na spokojniejszy czas) prze dosłownie po trupach do władzy! Demokratyczna część społeczeństwa obudziła się dziś w szoku i oburzeniu. Sam nie mogłem w to uwierzyć oglądając wiadomości. Postanowiłem zatem przełączyć na TVP Info i… dowiedziałem się, że niepotrzebnie opozycja robi wokół tej poprawki taki szum. Po pierwsze ten okres 6 miesięcy dotyczy spraw ważnych, a nie takich pierdół jak rozszerzenie możliwości głosowania korespondencyjnego. Po drugie takie rozszerzenie to nic innego jak właśnie rozszerzenie praw obywatelskich i praw wyborczych Polaków i to dobrze robi Polakom, ale opozycja wiadomo – nie chce dobrze dla Polski. Czego nie rozumiecie?? JPRDL
Cdn…