Majka to wspaniała dziewczyna! piękny człowiek i na pewno wartościowy obywatel... Ale gdyby nie my, jej rodzice, i pewien dość skomplikowany i prosty zarazem łańcuch przyczynowo-skutkowy, nie leżała by teraz za ścianą otulona ciasno przez Morfeusza...
Gdzie ona była podczas gdy ja przeżywałem wzloty i upadki mojego życia przed 2004 rokiem? Co robiła, co myślała, kim była? Nikt o niej nie myślał, nikt o niej nie rozmawiał a przecież była!!!
Jakąś formą dalece niezdefiniowanej energii gdzieś w bardzo nie do określenia miejscu w czaso-przestrzeni. My ludzie mamy potężną moc!
Możemy dawać możliwość tym kwantom energii realizowania się w formie życia właśnie! Jesteśmy w posiadaniu tysięcy a nawet milionów przepustek do życia w naszym świecie. Czy wolno nam z nich nie skorzystać? Jestem pewien, że NIE! Tak samo jak jestem pewien, że będę miał jeszcze przynajmniej jednego syna lub córkę... Gdzie oni teraz są? Nie wiem! Ale coraz bardziej czuję że jestem wzywany do działań... Często wbrew zasadom... Bo czy ważniejsze są jakiekolwiek zasady stworzone przez człowieka w zetknięciu z odwieczną tęsknotą do życia? Nawet na tym nie do końca idealnym świecie?